Niemożliwość konsensusu

by 70T35

19:51:18 Są takie sytuacje kiedy powiedzieć, że ręce opadają to za mało powiedzieć. To nic nie powiedzieć. Pan Piątek, skądinąd przyjaciel mój od lat wielu, poukładany generalnie, choć w kwestiach niektórych ortodoksyjny i średnioreformowalny, kiedy dyskusja schodzi na tematy rzec można światopoglądowe, oburza się bardzo, że kwestionuję i w wątpliwość poddaję popteorię, że dobry bóg, którego on kocha i szanuje a nie nie dostrzegam (delikatnie mówiąc), wszechświat, świat i wszystko co z tym związane w siedem dni stworzył. To znaczy zrobił to w dni sześć, ale natyrał się chłop strasznie, więc dnia siódmego odpoczywał. Skonfundowany nieco tłumaczę mu wolno, a nawet drukowanymi literami niektóre kwestie podaję, że naukowcy dawno już dowiedli, odkryli, jak zwał tak zwał, że wszechświat ma lat coś około 14 miliardów, Ziemia plus minus miliardy 4, zaś tlen na tej Ziemi – warunek konieczny do rozwoju zaawansowanych form życia – to jakieś mniej więcej miliard lat później się pojawił. W związku z tym nijak nie da się tego pogodzić z owym tygodniem pracy i festiwalem cudów w wykonaniu obywatela boga. A on mi na to, że to tylko nie mająca podstaw teoria, że żadna to nauka tylko hochsztaplerka, jak Jaś mały pewne rzeczy sobie wyobraża i nie jestem zapewne w stanie mu przedstawić żadnych dowodów, że było tak jak mówię. Te miliardy to po prostu wymysł, domniemanie i chciejstwo, aby wszystko wywrócić do góry nogami, zburzyć to w co ludzie niezmiennie wierzą od tysięcy lat. A jak pytam kiedy bóg ów ten nasz wszechświat boży stworzył, ile tysięcy, milionów czy miliardów lat temu, no to słyszę, że on po pierwsze nie wie, a po drugie, nie ma to po prostu najmniejszego znaczenia. Milion lat czy miliard, co za różnica – mówi.
Całkowity brak konsensusu, na poziomie podstawowym, ale jak zawsze rozchodzimy się w pokoju. [37. -2. 4. P-S]